Stado Złotych Lwów

*Wtedy coś na górnym piętrze zachrobotał. Lwica uniosła głowę i zastrzygła uszami. Potem odwróciła się do Nalimby.* Mam nadzieje, że to Kovu zrobił to zdjęcie i się nie przyznał. A tak w ogóle, to gdzie jest Kovu?

Hm. No cóż. *Przeszła wzdłuż ściany aż do załomu korytarza.* Ej! Ti my w przełęczy! *Wskazała na ostatnie zdjęcie wiszące tuż obok schodów.* Mai, ty też tu jesteś.

Ja  to bym się bardziej martwiła samym faktem, że to zdjęcie tu wisi. *Mruknęła.* Idziesz ze mną na górę, zobaczyć co tak szura? *Zwróciła się do Maishy.*

*Zaczęła wspinać się po schodach. Gdy wspięła się na górę, ujrzała długi, ciemny korytarz. Wzdłuż ściany znajdowały się drzwi. Wtedy z pierwszego pokoju wyskoczył lew z aparatem fotograficznym. W przeciągu ułamku sekundy zrobił zdjęcie z mocnym fleszem, co oślepiło Chay.* Co do...?

*Lwica zamachała łapami przed sobą i trafiła na coś futrzastego. Wtedy jej oczy przyzwyczaiły się do mroku. Ujrzała przed sobą młodą lwicę z aparatem w łapach. Była uśmiechnięta od ucha do ucha.* No hej, futrzaki. Jestem Miśka, mówcie tak do mnie. *Chay zdenerwowana wyrwała lwicy aparat i zaczęła przgelądać zdjęcia. Na pierwszym była ona z zamkniętymi oczami i zdziwioną miną, potem cała trójka a następne Swahili.* Eee...

*po załatwieniu z właścicielem schroniska kwestii noclegu, Nalimba wyszedł z pomieszczenia w którym znajdowała się recepcja i wyszedł do pali głównej* Chodźcie moje drogie. *zwrócił się do lwic* Załatwiłem dla nas pokój do przenocowania.

*zaprowadził lwice na górę, do ich pokoju. Otworzył drzwi i weszli do środka* Zamówiłem 4-osobowe, w razie gdyby Kovu zechciał się odnaleźć. *zaśmiał się na głos* Proszę, rozgośćcie się.