Interesujesz się Królem Lwem? Lubisz fora, gdzie panuje miła atmosfera? Dołącz do nas!
*Spanikowana Chay chwyciła za ster i mocno przekręciła go na wschód, chciała zakręcić i dopłynąć do brzegu zanim dotrze tu sztorm. Wszystko poszło by dobrze, gdyby nie fakt że nieco za mocno go przekręciła, i łódź prawie się wywróciła na bok. Do tego burza w szaleńczym tempie do ich docierała. Fale stawały się coraz większe, i częściowo zalewały statek. Lwica pobiegła do kajuty i szaleńczo tłukła się do drzwi.* Swah! *Wrzeszczała.* ja nie dam rady!
Offline
*Lwica obudziła się, ostrożnie zeszła z hamaku, by nie budzić kucyków i podeszła do drzwi. Otworzyła je i ujrzała spanikowaną Chay. Spokojnie spytała:*
-O co chodzi?
Offline
*tymczasem w stronę brzegu dryfował lew na pozostałościach swojego statku. Ocknął i zauważył okręt kierujący się w jego stronę. Pomachał załodze krzątającej się po pokładzie* S.O.S!
Offline
*Lwica usłyszała sygnał. Podbiegła do steru i gwałtownie zawróciła statkiem. Było słychać jakieś tłuczenie się w kajucie. Gdy statek nie płynął już na Nalimbę, Swah poszła do kajuty. Wiedziała, że kucyki się powywracały, ale nie spodziewała się, że Pinkie Pie przeleci przez całe pomieszczenie i uderzy w ścianę. Swahili podeszła do niej, podniosła ją i cicho powiedziała:*
-Nic ci nie jest? -spytała z troską w głosie lwica.
-Jest w porządku. Dalej nie znalazłam mojej wyrzutni serpentyn. Widziałaś ją gdzieś?
*Swah uśmiechnęła się i odrzekła do Pinkie:*
-Stoi tam, w skrzyni. -wskazała łapą na pudło stojące w kącie, i widząc, że klaczka pobiegła i zaczęła wyrzucać wszystko ze środka. Wyszła z kajuty. Zeszła ze statku i popłynęła do Nalimby. Wciągnęła go na pokład. Wtem przybiegła różowa klaczka z armatką i wysztrzeliwszy całą zawartość na zaskoczonego lwa, zaczęła gadać jak najęta.*
-Witaj na naszym pokładzie! Nie znam cię, jesteś z Lwiej Ziemi? A może przypłynąłeś znad wielkich wysp południowo...
*Nie dokończyła, bo Swah zakryła jej usta łapą.*
-Nic ci nie jest? Co się stało z twoim statkiem? -spytała lwa.
Offline
-Spokojnie, nie pali się. Wystarczy zrobić tylko tak.
*Lwica podniosła się z ziemi, chwyciła zębami za dwa sznurki. Podeszła do steru i przywiązała jeden z jednej strony steru, drugi z drugiej i oba przywiązała do burty.*
-Proszę, teraz patrz tylko, czy nie wpłyniemy w skałę. Gdy dotrzemy do lądu, odwiąż sznurki i gotowe.
Offline
*przemoczony i zmarznięty usiadł na beczce z rumem* Ech... Trafił mi straszny sztorm, dziesiątka przynajmniej. W życiu nie przypuszczałbym, że mój piękny i potężny żaglowiecc podda się sile fal. *spojrzał na Swah* Dzięki za ratunek.
Offline
-Do usług, w końcu im nas tu więcej, tym lepiej.
*Spojrzała na całe towarzystwo zebrane wokół Nalimby. Uśmiechnęła się.*
-Mówisz, że straszny sztorm, tak? Na razie zostań z nami, płyniemy koło Tortugi, więc będziesz mógł załatwić sobie nowy statek.
Offline
Dziękuję bardzo, Swah. *odwzajemnił uśmiech, spoglądając na licznie zgromadzone kopytne* Hehe... widzę, że masz bardzo kolorową załogę. *dodał, po czym ponownie zwrócił się do lwicy Kapitan* Czy będę mógł dołączyć do Was i stworzyć armadę?
Offline
-Jak chcesz, mi to obojętne. Widzę też, że jesteś przemoknięty. Idź do kajuty, możesz się położyć na hamaku. Twilight, daj Nalimbie koce.
-Już lecę! -odpowiedziała klaczka i pognała do kajuty.
*Lwica spojrzała za burtę na resztki żaglowca Nalimby. Zwróciła się do Chay.*
-Mocny musiał być ten sztorm, nie sądzisz?
Offline
*lew ze szczękającymi zębami poszedł za Twilight* Hej, będziesz mi towarzyszyć w kajucie, co? *spytał się kucyka uśmiechając się do niego*
Offline
-Mogę ci towarzyszyć, ale nie sama. -Twilight wybiegła z kajuty i po chwili wróciła razem z Applejack i Pinkie Pie. -Przyprowadziłam Applejack, bo zna wiele ciekawych historii, a Pinkie dlatego, że z pewnością cię rozbawi.
*Różowa klaczka z szerokim uśmiechem wycofała się z kajuty i po chwili była już z_powrotem, trzymając na tacy ciasteczka.*
// Z powrotem. ~ Nalimba //
Offline
*uśmiechnął się do nowych, kopytnych towarzyszek i podał łapę* Hej, Applejack i Pinkie. Jestem Nalimba. Myślę, że razem będziemy się świetnie bawić.
Offline
-Na pewno! A mógłbyś opowiedzieć nam o sobie? -spytała Applejack.
*Pinkie Pie podskoczyła z radości. Miała nowego znajomego! Uśmiechnęła się i spojrzała na lwa. Również chciała się o nim trochę dowiedzieć.*
Offline
To słuchajcie. *wysiadł się obok kucykowych przyjaciółek i zaczyna opowiadać* Urodziłem się w stadzie lwów pustynnych. *w tym miejscu pokazuje swój ogon* Mój tata rządził tym stadem, a ja jako najstarszy syn miałem po nim przejąć władzę w Dolinie Nilu, bo stamtąd pochodzę. Miałem .... wróć, mam młodszą siostrę. Niestety, lata sielanki i swawolnej zabawy przerwała susza, która przyniosła głód w Dolinie. Poziom wody w Nilu spadł do najniższego od wieków poziomu, powodując wymarcie ryb. Moja siostra uciekła w górę rzeki a ja uciekłem przez morze na statku. Płynąłem wzdłuż wybrzeża na południe, gdy natrafiłem na potężny sztorm, który rozbił mój statek, a ja wylądowałem na plaży u wrót Lwiej Ziemi. *skończył lew*
Offline