Interesujesz się Królem Lwem? Lubisz fora, gdzie panuje miła atmosfera? Dołącz do nas!
Gość
- Ale od czego zacząć ?
- Od przeproszenia. W tym ci akurat już nie pomogę.. Muszę znaleźć liść dla przyjaciółki. - *Powiedziała i zniknęła w gąszczu chaszczy, biegnąc nieopodal Swahili.*
Bananowy Harem.
Forevah.
Offline
Gość
*A więc zacznę , zacznę ale od mojego brata.Skoro nie boję się śmierci , ran to mogę być pozytywnym wojownikiem i ...i zrobić coś dla Simby... Bez namyślenia wyruszył na lwią skałę.*
Gość
*Wrócił z lwiej ziemi i był rozczarowany. Simba wywalił go na zbity pysk i objaśnił że jak wróci to...to pośle go do piachu.Nie wiem czy chodziło mu o zabicie Moto czy przekupienie go wycieczką nad morze ale...oby dwa to nie za dobre rozwiązanie. Skaza nie dawał mu spokoju. Owszem szanował to co mówiła Kompulu ale nadal stawiał sobie pytanie - "Ja królem ? Jak?!'.
Na razie nie zgadzał się z żadną z stron.Wiedział że został oszukany ale gdyby przeprosił było by to najgłupszą rzeczą jaką zrobił w życiu.Bo przecież to było by oddanie pokłonu słabszym a przecież ja jestem tym "Władcą".A król nigdy nikogo nie przeprasza a szczególnie za wyganianie go z jego własnych terenów.Jeden głupi błąd a tyle zamieszania.Lew musiał w końcu zrozumieć że życie to wojna o przetrwanie a żeby wygrać trzeba zniszczyć przeciwnika i uniknąć kopniaka w tego co legendarna Patari nazywa "pomiędzy noże".Położył się w jaskini.Ale w środku nie wylegiwał się - walczył o decyzję.*
Gość
*Moto przylazł w to miejsce. Zaprosił ważnego gościa - Szefa jednej z największej organizacji przestępczej. On już tam na niego czekał (oczywiście z swoją bandą). Ich Szef był nekromantą - mistrzem czarnej magii. Moto zwrócił się do niego z lekkim uśmiechem i wyciągnął nowo znaleziony list gończy.*
- Ona nie żyje... -*Wyjął zakrwawiony kawałek ucha który straciła w walce.*
- Wieże ci Moto ale muszę to sprawdzić. - *Skupił się przez chwilę i zamknął oczy. Gdy usłyszał prawdę wstał i odszedł.*
- Nie ma dla ciebie nagrody...
- CO!? Ona , o-ona przecież!!!
- Ona żyje... Myślałeś że uda ci się mnie oszukać ?
*Moto stanął zaskoczony. Potem ogarnęła go wściekłość.*
- Nie możliwe! A jednak... Grrry!
- Niech mnie pan powiadomi kiedy będzie martwa... Wtedy porozmawiamy.
*Odszedł. Moto został. Usiadł i podrapał się po brodzie.*
- A więc to tak... -*Uśmiechnął się szyderczo. Wiedział że ani on ani oni się nie podadzą.*