Interesujesz się Królem Lwem? Lubisz fora, gdzie panuje miła atmosfera? Dołącz do nas!
Jaskinia średniej wielkości. Mieszka tu lwica Kompulu, która zdążyła się już tu zadomowić. Ma widok na Równinę, Morze i Dżunglę. Żeby się tu dostać, trzeba pokonać krętą i czasem niebezpieczną drogę, lub można się wspinać po stromych głazach. W kąciku jaskini jest otwór, dzięki czemu zawsze można dostać świeżą wodę. Bowiem przepływam tam górski strumyk. Jest także spory otwór na zwierzynę i skład drewna. Przed wejściem do jaskini znajduje się półka skalna, która umożliwia zobaczenie pięknych widoków. Czasem jest tu robione ognisko. Cała jaskinia jest zadbana. Gdzie nie gdzie jest trochę brudu, ale trzeba się naprawdę skupić, aby go zobaczyć. Jest także kilka wyższych skał, na których można usiąść, leżeć lub coś zjeść. Na ścianach są liczne malowidła przedstawiające lwy, słońce, walki, antylopy i wiele więcej. Jest temu poświęcony kolejny otwór w jaskini tylko, że większy. Może się tam zmieścić do 5 dorosłych lwów. Mieszka tu także smoczyca rozmiarów człowieka. Jest przyjaznym gadem. Pomaga lwicy w wielu problemach i w obowiązkach domowych.
Ostatnio edytowany przez Kompulu (27 2013 17:53:25)
Bananowy Harem.
Forevah.
Offline
*Do jaskini zapukała Karinda. Rozejrzała się ze strachem. Towarzyszył jej Carrie, mały lisek i niebieski ptaszek, na razie bez imienia. Po co się tu zapuściła? Chciała odwiedzić przyjaciółkę.*
- K-kompulu? Jesteś w domu? - *Spytała, a gdy nikt się nie odezwał, powiedziała do zwierzątek. * - No, widzicie... Nie ma jej w domu... M-możemy wracać...
*Nagle ptaszek pociągnął za jej ucho zatrzymując ją. Coś pisnął, a Kari westchnęła.*
- No tak... zawsze możemy poczekać. A w twojej sprawie - jak by cię tu nazwać? Hmm... Może Penzi? To znaczy miłość, prawda? A ja was wszystkich kocham!
You know it all
You’re my best friend
The morning will come again
No darkness, no season is eternal
~200615
Offline
*Nagle zza ściany wyskoczyła Kumcia z uśmiechem na pyszczku.*
- Bu! - *Zaśmiała się.* - Witaj w moich skromnych progach, Karindo.
*Lwica spojrzała na zwierzątka. Sama także była przyjaciółką przyrody.*
- Ładne masz okazy. - *Pochwaliła Karindę.* - Chodźcie, czujcie się jak u siebie w domku. - *Zaprowadziła ich do ładnie wyrytego kamienia w kształcie okręgu, który służył jako stół. Dookoła niego były mięciutkie poduszki, leżące na krzesłach.* - Zjecie coś?
Bananowy Harem.
Forevah.
Offline
- Łaa! Przestraszyłaś mnie. Nie rób tak więcej, proszę. Och! Okazy? Wcale! T-to są moi przyjaciele... Umm, poprosiłabym o coś do picia... Moje zwierzątka też.
*Poprosiła, a trójka zajęła miejsca.*
- Jak ci się powodzi, Kompiś? Zadomowiłaś się? - *Spytała Kari przyjaźnie. Nagle sobie o czymś przypomniała.* - Och! Jak mogłabym ci nie przedstawić ich! Lisek nazywa się Carrie, a ptaszek... hmm... mam ideę, by nazwać go Penzi.
You know it all
You’re my best friend
The morning will come again
No darkness, no season is eternal
~200615
Offline
*Lwica uśmiechnęła się do Karindy.*
- Dobrze mi się wiedzie. Zdążyłam się już tu zadomowić, więc moja chałupka jest większa niż się wydaje. - *Kumcia znika za jedną ze ścian groty, po czym wraca z trzema szklankami, które wypełnia czystą wodą ze źródełka.* - Ładne imiona mają twoje zwierzaczki. - *Podała każdemu po jednej szklance wody.* - Czy mogę wiedzieć, co was tu do mnie sprowadza?
*Lwica usiadła na jednym z krzeseł.*
Bananowy Harem.
Forevah.
Offline
- Ja chciałam cię tylko odwiedzić... A zwierzątka poznać. Prawda?
*Urocze zwierzątka pokiwały radośnie głowami. Ptaszek wzleciał w górę, trochę nad stołem i usiadł na głowie Kompulu, ale za chwilę usiadł na poduszce, by wypić wodę, i prześcignąć robiącego to już Carriego i Karindę.*
You know it all
You’re my best friend
The morning will come again
No darkness, no season is eternal
~200615
Offline
*Lwica zachichotała i popatrzyła na ptaszka.*
- Bardzo przyjazne są te twoje zwierzaczki. Moje to co innego. - *Spojrzała w stronę kamiennych drzwi.*
Bananowy Harem.
Forevah.
Offline
Przechodził, przed jaskinią, gdy nagle zobaczył Kar i Kompuś () Byłoby niegrzecznie, gdybym się nie przywitał ;)
Cześć!
Zawołał przyjaznym głosem.
Nie przeszkadzam?
Stał przed jaskinią z wydartym pyszczkiem ;)
Goście
Ten kolorek ukaże się w Twoim poście.
Polecam słownik.
"Przykro mi z powodu twoich rodziców, oni wydają się być złymi ludźmi. Twój tatuś wydaje się być kretynem. Sądzę, że twoja mama nie wie, jaki prezent dostała, kiedy się urodziłeś. Przykro mi z powodu twojego życia, było dosyć szorstkie. Pochylając się w tył, nigdy nie wystarczająco - Biedactwo, musi być do dupy być tobą i wiem, że to nie twoja wina, nigdy nie była, prawda? Wiem, to jest jak zatrzymanie się na całą noc pielęgnując rany. To zabiera więcej niż mam, zawsze przegrywam kłótnie z przeszłością... Och, ty nie wiesz? To nie jest sposób na życie... Wiem, że to jest jak zatrzymanie się na całą noc pielęgnując rany. Rozumiem, daj mi trochę uznania. Pamiętam kiedy byłem żałosny. Noszę moją bliznę w rękawie by cały świat widziała. To co oni zrobili mi cicho, leżałem na grubym współczuciu. Prawdopodobnie masz prawo czuć się, tak jak się czujesz. Byłeś maltretowany i zostałeś okradziony z dzieciństwa, którego potrzebowałeś i teraz nigdy ci się nie uda, bo jesteś przekonany o swojej porażce. Jeśli masz obsesję na punkcie swojej przeszłości, jestes skazany na powtarzanie tego i wiem, że to nie twoja wina, nigdy nie była, prawda? "
Icon For Hire - Sorry About You Parents
Spadam z góry,
Spadam w dół.
Świat taki ponury,
jakby wyciągnięty spod kół.
Offline
*Spojrzała w jego stronę i dała znak, aby wszedł.*
- Hejka! - *Przywitała go.* - *Proszę, usiądź. Co cię tu sprowadza? - *Zapytała się. Yay! Kolejna osoba do gościńca.* ()
Bananowy Harem.
Forevah.
Offline
*Nal, jak to Nal, spacerował sobie po okolicach gdy zauważył przytulną grotkę, w której gnieździło się stadko lwów. Z ciekawości podszedł do wejście i wysunął łeb* Hej, mogę wejść? *spytał wyjątkowo niepewnie Nalimba*
Offline
*Spojrzała na Nalimbę.*
- Tak, jasne. Wchodź. - *Uśmiechnęła się do niego. Po chwili można było usłyszeć dźwięk dzwonka.* - O! Zjecie pieczonego kurczaka?
Bananowy Harem.
Forevah.
Offline
Ouu... dziękuję bardzo! *odpowiedział nadal niepewnie Nal wchodząc do wnętrza jaskini. Rozejrzał się nerwowo po pomieszczeniu i usiadł ciężko na kamieniu* Uff... faajnie tu masz. Tak... przytuuuulnie.
Offline
- Aż tak mi schlebiać to nie musisz. - *Odpowiedziała mu Kumcia, po czym zniknęła za jedną ze ścian.
Po chwili wróciła z wielkim upieczonym kurczakiem na talerzu. Postawiła danie na kamiennym stole i nalała każdemu wody do szklanki. Podała także talerze i sztućce, po czym wzięła się do krojenia kurczaka.*
- Kto chce i jaką część? - *Zapytała się grupki lwów.*
Bananowy Harem.
Forevah.
Offline
Mi daj obojętnie!
Spojrzał na Nalimbę
To co? Jedna rundka w statki? :evil:
Ostatnio edytowany przez Kociusiek (11 2013 01:22:13)
Goście
Ten kolorek ukaże się w Twoim poście.
Polecam słownik.
"Przykro mi z powodu twoich rodziców, oni wydają się być złymi ludźmi. Twój tatuś wydaje się być kretynem. Sądzę, że twoja mama nie wie, jaki prezent dostała, kiedy się urodziłeś. Przykro mi z powodu twojego życia, było dosyć szorstkie. Pochylając się w tył, nigdy nie wystarczająco - Biedactwo, musi być do dupy być tobą i wiem, że to nie twoja wina, nigdy nie była, prawda? Wiem, to jest jak zatrzymanie się na całą noc pielęgnując rany. To zabiera więcej niż mam, zawsze przegrywam kłótnie z przeszłością... Och, ty nie wiesz? To nie jest sposób na życie... Wiem, że to jest jak zatrzymanie się na całą noc pielęgnując rany. Rozumiem, daj mi trochę uznania. Pamiętam kiedy byłem żałosny. Noszę moją bliznę w rękawie by cały świat widziała. To co oni zrobili mi cicho, leżałem na grubym współczuciu. Prawdopodobnie masz prawo czuć się, tak jak się czujesz. Byłeś maltretowany i zostałeś okradziony z dzieciństwa, którego potrzebowałeś i teraz nigdy ci się nie uda, bo jesteś przekonany o swojej porażce. Jeśli masz obsesję na punkcie swojej przeszłości, jestes skazany na powtarzanie tego i wiem, że to nie twoja wina, nigdy nie była, prawda? "
Icon For Hire - Sorry About You Parents
Spadam z góry,
Spadam w dół.
Świat taki ponury,
jakby wyciągnięty spod kół.
Offline
*Podała Milordowi ( ) nóżkę kurczaka. Nalimba dostał to samo.*
- Jeżeli chcecie, to podzielcie się sami. Ja idę nakarmić moje zwierzątka.. Chociaż nie wiem, czy to dobre określenie. Chce ktoś iść ze mną?
Bananowy Harem.
Forevah.
Offline