Interesujesz się Królem Lwem? Lubisz fora, gdzie panuje miła atmosfera? Dołącz do nas!
Wyspa, na którą często trafiają rozbitkowie. Wyspa jest dosyć duża, jest na niej niewielki las tropikalny, drzewa z bananami i kokosami. Przy jednym z brzegów są dwa rozbite statki, do których nikt nie wchodził co najmniej ze dwa miesiące. Ale wygląda na to, że ktoś i tak od dawna mieszka na tej wyspie...
----------------------------------------------------------------------
Słońce świeciło coraz mocniej, a fale obmywały spokojnie brzegi wyspy. Nagle wyjątkowa duża fala wyrzuciła coś na piasek. A może raczej kogoś?
*Niebieska kotowata w poobdzieranych i mokrych ubraniach leżała na plaży. Była pół-przytomna ze zmęczenia, zimna i głodu. Podniosła się powoli i usiadła. Wytarła sobie dłonią twarz po czym rozejrzała się. Spróbowała wstać, ale była zbyt wyczerpana i znów padła na ziemię... tym razem mdlejąc.*
Ostatnio edytowany przez Marta (24 2013 21:24:59)
Offline
*Chay kuśtykała brzegiem morza. Jej długa sierść splątana była w kołtuny, piękny i długi ogon zamieniła się w wycior do fajki a tygrysie pasy na tylnych nogach zniknęły pod warstwą brudu. Była ubrana jedynie w sięgającą kolan koszulę (niegdyś pewnie była biała, teraz przypominała bardziej śnieg w lutym, gdy ten topiąc się ukazuje brudy pod puchem) z niesymetrycznymi rękawami, jeden z nich posłużył bowiem za prowizoryczny bandaż i był teraz przywiązany na lewym nadgarstku.
Hybryda wolno snuła się, próbując odnaleźć w piasku rzeczy, które przydałyby jej się w życiu na wyspie. Większość z nich była jednak już dawno rozgrabione. Wtedy coś niebieskiego mignęło jej kilkaset metrów dalej. Chay zasłoniła oczy przed słońcem, aby lepiej widzieć. A niech cię, wado wzroku. Z jej punktu widzenia wyglądało to jak worek... Może jest w nim coś przydatnego?
Przyśpieszyła kroku o tyle, na ile pozwoliła jej mocno nadwyrężona kostka. Kiedy dystans skrócił się o połowę, zobaczyła, że to wielki kot. Nieprzytomny. A może nieżywy? Podchodzić bliżej i sprawdzić? Jeśli straciła przytomność (lub życie) to można ją ograbić, jednak jeśli się obudzi to może zaatakować. "Chay, nie! Już myślisz jak dzikie zwierzę, idź i jej pomóż!" skarciła się w myślach. Kolejna gęba do wykarmienia... Podeszła jednak bliżej i uklękła przy zwierzęciu.
Offline
*Kompulu nie wiedziała, jak się tu dostała. Po prostu poczuła, że coś leży na jej pyszczku. Coś.. Miękkiego? Nie chciała otwierać oczu, nie. Machnęła łapą w kierunku pyska, i zdjęła coś delikatnego. Dopiero teraz otworzyła oczy.
Była na jakieś plaży, konkretnie kilka metrów przed morzem a dżunglą. Usiadła wyprostowana. To "coś" co było na jej pyszczku, to liść palmy. Wypuściła go z uścisku, a ten swobodnie poleciał wraz z szumem wiatru.
Spojrzała dookoła - Plaża, morze i dżungla, nic więcej. Ale nadal ją gryzło pytanie: Jak ja się tu zjawiłam?! Fakt, może impreza z gadami nie była dobrym pomysłem, ale zabawa była odjazdowa!
Spojrzała na swoje ubranie. Biała bluzka w czarne pasy ułożone poziomo, w większości podarta. Spodnie? Dżinsy były nienaruszone. Całe futro wraz z odzieniem było przemoczone, ale po woli zaczęło wysychać. Teraz narzuciło się pytanie, od jakiego czasu lwica tu jest?
Kompulu wstała i otrzepała się z piasku na tyle, ile mogła. Poszła w kierunku głazów, które przypominały sylwetki..*
Ostatnio edytowany przez Kompulu (24 2013 23:29:39)
Bananowy Harem.
Forevah.
Offline
*Chay zauważyła nieznaczny ruch ogona. Lekko poklepała kotkę po policzku. Wtedy usłyszała ruch z tyłu. Obróciła się, jednak nie zauważyła nic oprócz wody leniwie uderzającej w piach na brzegu.*
Offline
*Lekko utykając, szła szybkim krokiem. Jej noga krwawiła, i to nawet mocno. Lwica obejrzała się za siebie. Czerwony pas krwi zaczął wsiąkać w piasek, jeżeli morskie fale nie pochłaniały krwi. Kompulu wzruszyła ramionami i nadal szła w zamierzonym kierunku.
Kiedy doszła na tyle blisko, aby zobaczyć barwy "głazów", zobaczyła, że te "kamienie".. Mają ogony. I to lwie. Przetarła zielone oczy ze dziwienia, ale to była prawda. Jeden z nich.. Wyglądał jak Chay!*
- H-hej?.. - *Krzyknęła niepewna siebie.* - Chay, t-to Ty?
Bananowy Harem.
Forevah.
Offline
*Kotka zaczęła coś bełkotać.*
-Gddzieee... ja jestem...?
*Wymamrotała, po czym otworzyła oczy. Spojrzała na zwierzę pochylone nad nią.*
-Kim... je-jesteś?
*Zapytała ciągle pół-przytomna.*
Offline
- Szszsz... *uciszyła delikatnie kotkę podając jej manierkę z wodą.*
- Jesteś na wyspie, ja jestem Chay. Nie musisz się mnie obawiać. *mówiła łagodnym głosem. Wtedy usłyszała, że ktoś woła jej imię. Kompulu. Odwróciła się i krzyknęła: *
- Kompulu?!
Offline
- C-Chayę! - *Krzyknęła, po czym podeszłą do niej ciągnąc krwawiącą nogę za sobą.* - Tak się cieszę, że cie widzę!
*Tutaj mówiła prawdę. Przynajmniej nie jest sama! Ale królowa stada pochylała się na jakimś lwem.. Nad niebieską lwicą. Kompulu podeszła najbliżej jak mogła i usiadła obok Chay*
- Nowa przyjaciółka? Nieźle poturbowana.. - *Spojrzała na niebieską i uśmiechnęła się krzywo.* - Ale mam pytanie, skąd my się tu do jasnej ciasnej znalazłyśmy?!
Bananowy Harem.
Forevah.
Offline
- Kompulu... *hybryda pomasowała skronie. Ta sytuacja ją przerastała... Królowa była bezradna.*
- Ja po prostu nic nie wiem. *popatrzyła przyjaciółce prosto w oczy. Po jej policzkach popłynęło kilka łez.*
Offline
- No, ale nie płacz. Wszystko się ułoży, zobaczysz. - *Uśmiechnęła się, tym razem normalnie.* - A to kto? Nowa w stadzie?- *Spojrzała na niebieską lwicą.*
Bananowy Harem.
Forevah.
Offline
//Nie jestem lwicą... :ech: //
- Nazywam się Marta, ale możecie mi mówić Niebieska, jak checie...
*Przedstawiła się i wstała.*
Ostatnio edytowany przez Marta (25 2013 00:38:15)
Offline