Stado Złotych Lwów


Interesujesz się Królem Lwem? Lubisz fora, gdzie panuje miła atmosfera? Dołącz do nas!

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Moda

Ogłoszenie

Witamy w Naszym Stadzie!
Ustawienia stylu
Galeria screenów HD
Nie zapomnij zagłosować na Nasze forum!




#1 09 2013 21:36:29

Shemore

Tristis est anima mea usque ad mortem

Zarejestrowany: 15 2012
Posty: 862
Punktów :   
Skrót nicku: Set, Shem, Shemcia.
Autor awatara: Alone-Immortal.

Listy

Hej Tato!


Od niedawna, a tak dokładnie wtedy, kiedy nauczyłem się pisać postanowiłem, że będę pisać do ciebie listy co jakiś czas, może nawet i codziennie. Może i jesteś duchem, ale jakoś to będzie. Jak w zwyczajach, o których się tak mówi. Nie jestem pewien, ale nie wiesz chyba nawet o moim istnieniu… Nigdy mnie nie poznałeś, urodziłem się tuż przed twoją śmiercią.
Pamiętasz może Hau? Tak, tą białą tygrysicę. Nie jestem pewien, ale na 99% to moja matka, ale kilka lat temu pozostawiła mnie na własną łapę. I to właśnie od wtedy żyję samotnie, jako Lung Hau czyli „Smok Kwiatu”, czy jakoś tak… Nie wiem, skąd się wzięło moje imię, kto mi je nadał. Wszyscy chcieli się pozbyć mnie ze swoich miast, uliczek,  ze względu na to, że ty i moja matka jesteście moimi starszymi. Do jakiegoś czasu byłem bezimiennym kociątkiem i nazwano mnie tak dlatego, że ty masz na imię Tai Lung, a Hau, to po prostu Hau. Mówiono o mnie jako obiekt do usunięcia z danego terenu najczęściej z byle powodu. Skrzyżowano te dwa imiona i tak właśnie powstało moje „Lung Hau”. Trochę babskie, ale jako tako, że jestem chłopakiem, a tyś mym ojcem, to się z tym jakoś pogodzę. Przynajmniej twe zacne mienie dodało m trochę męskości, smoku… Urgh.
Nawet się dziwię, że nie spadłem na razie ze drzewa wiesz? Myślałem, że zaraz coś sobie złamię czy co, ale moja głupota jest naprawdę… Ogromna i tyle, ot co. Nic tego nie zmieni, no chyba, że się coś zdarzy. Ale w to wątpię; siedzę sobie teraz na drzewie, o czym ci mówiłem. Znajduje się ono na wielkiej, rozległej polanie, gdzie widok jest wprost przepiękny wraz z zachodzącym słońcem, a tak dokładniej to na niego się składa, bo niebo jest jakieś takie… No dziwne po prostu. Nikogo tu nie ma, to miejsce rzadko jest odwiedzane. Ale ja z takowego powodu postanowiłem tutaj przywędrować i odpocząć od uroków i trudów dni. Takie krajobrazy są chyba rzadkie w Chinach więc się cieszę, że tutaj jestem. Lekki podmuch wiatru mi nawet nie przeszkadza w pisaniu. Za ostatnie grosze znalezione na ziemi kupiłem sobie na rynku ten bardzo gruby notes, atrament oraz pióro, ale to nawet dobrze. Czemu notes, a nie kartę? A no bo tak, że kartki gubiłyby mi się i byle kto dowiedziałby się o tych listach. A to ma być sprawa między nami, ok?
Nie mam kolegów, ani stałego miejsca zamieszkania.. Nie jestem pewien, ale chyba o tym jeszcze nie pisałem, huh? Może bycie samotnikiem ma swoje wady, ale lubię ten lekko zwariowany typ życia. Czemu „lekko zwariowany”, jak to określiłem przed chwilą? Bo jestem może trochę upierdliwy i tyle. Trzeba nadaremnie szukać pożywienia, chociażby małego grosza. Trzeba też szukać miejsca na nocleg, a to jest naprawdę bardzo trudne. Sam sobie się dziwię, że taki mały brzdąc jak ja, co ma niemalże osiem lat ma tyle doświadczenia w sztuce samotnego przetrwania. Ale przynajmniej robię to, co mi się chce. I koniec. Lipa.
Uhh… Nieco się rozpisałem. Od razu mówię, że nie lubię pisać za wiele, ale na początek to zawsze trzeba się napisać. Koniecznie musisz mnie poznać. Przynajmniej w tym liście... Co jeszcze by tutaj nabazgrolić?
Jakbyś czasem obserwował świat z góry i zaczął mnie wypatrywać to wymienię ci cechy mojego wyglądu. Jestem z niego w miarę podobny do Ciebie, ale mam coś trochę po Hau. Jestem najzwyklejszą panterą śnieżną, wyglądam na tyle ile mam. Na razie noszę granatowo-czarne ubranie, typowe dla tych z wielkich, niemalże zacnych Chin, z których pochodzę dzieciaków. Mam ciemne, głębokie oczy niebieskiego koloru. Mam też jasną sierść, niemalże białą. Tak mogę siebie opisać… A, mam też jeszcze małą grzywkę na łbie. I to tyle. Może kiedyś mnie zobaczysz… Albo ja ciebie, choć sam nie wiem, czy cię ujrzę tam w górze.
Może ci się nie zdawać, ale zaraz słońce ukryje swą tarczę. Jestem już zmęczony… Ale nie na tyle, aby jeszcze nie napisać.
Nie mam zbyt wielkiej weny na pisanie.
Wybacz.
Już ziewam, jest księżyc na niebie, zaczyna mi się nudzić. Muszę dużo spać, ponieważ myślę, że jutro czeka mnie dużo pracy.
Pa tato.
                                        Lung Hau
P.S. Nie jestem pewien, ale jutro też chyba do ciebie napiszę, wiesz? :)


-------

Tak, nudzi mi się. Ciekawe, czy coś wam wpłynęło do mózgów, jaka tematyka, itd... Niedawno przeczytałam książkę "Oskar i pani Róża", która bardzo mi się spodobała.

Offline

 

#2 11 2013 15:28:41

 Sakura

Anime to moi najlepsi przyjaciele. Nie potrzebuję innych ludzi.

Call me!
Skąd: z hińskiej bajki
Zarejestrowany: 12 2013
Posty: 904
Punktów :   -1 
Skrót nicku: Wisienka
Autor awatara: Spy eating Contest!

Re: Listy

Świetny list ! Pisz dalej. Co najważniejsze, ciekawe, do tego nie za krótkie.


http://fc00.deviantart.net/fs70/f/2012/079/6/4/admin_rage_by_myhelmethazstickers-d4tfshc.gif
To ja gdy mama zabrania mi oglądania moich przyjaciół.

Offline

 

#3 11 2013 21:14:12

 Kompulu

Trynkiewicz.

Skąd: Smoczy Azyl ,,Gadzia Opoka"
Zarejestrowany: 21 2013
Posty: 1722
Punktów :   
Skrót nicku: Kumciałke, Kumcia, Kompuś
Autor awatara: Maję
WWW

Re: Listy

Piękne! Bardzo ciekawe i interesujące. Twój talent do pisania długich i pięknych postów jest.. No niezwykły. :)
Ja czekam na dalsze listy Lung'a Hau, które na pewno będą ciekawe. Pisz pisz, a zobaczysz, że każdy zobaczy ten temat.


Bananowy Harem.
Forevah.


http://i1316.photobucket.com/albums/t609/SwahuSZL/1227_Funny_Gifs_7_zps5d94bc33.gif

Offline

 

#4 12 2013 07:24:00

Shemore

Tristis est anima mea usque ad mortem

Zarejestrowany: 15 2012
Posty: 862
Punktów :   
Skrót nicku: Set, Shem, Shemcia.
Autor awatara: Alone-Immortal.

Re: Listy

Hej Tato!

Spełniłem obietnicę. Jest akurat samo południe, znalazłem czas na pamiętnik. Opuściłem tamto drzewo, ponieważ te durnie mogłyby mnie przepędzić. Nie wiadomo, kiedy mógłby ktoś przyjść i od razu wezwać jakiegoś starucha, który by mnie przepędził. Życie jest męczące. Wiem.
Najlepsze jest teraz to, że jestem w Dolinie Spokoju! Jej! Nie przepędzili mnie… Jeszcze. Ukryłem się gdzieś za jakąś małą chatką, nie widzą mnie jeszcze. I raczej nie zobaczą. Może się jakoś tam obronię. Może.
Pogoda jest dobra, siedzę w cieniu, jest słonecznie, a chmury nie zakrywają ogromnej tarczy światła. Za mną jest niezły gwar, ale to też wytrzymam. Przyzwyczaiłem się przez jakiś czas mego durnego życia, w którym łażę i łażę w poszukiwaniu czegoś, co mi da przetrwanie.
Wstałem dzisiaj rano, jestem w miarę wyspany.  Jeszcze nawet słońce nie weszło, a  było to dobrą okazją, aby się bezszelestnie wślizgnąć. I oto jestem tutaj, w Dolinie Spokoju. Widzę nawet ten no… Ten taki…. No te wielkie schody, które sięgają do nieba! O jejku… A teraz dostrzegam  jakiś wielki pałac niż zwykle. A może to tam wybrano smoczego wojownika?
Matko Boska!
Ale szok!
Zobaczyłem taki fajny plakat… Który mówi, że są zgłoszenia do nowej piątki! Idealnie! Mógłbym tam pójść! Chociaż…
Tak, bardzo lubię kung fu, chociaż rzadko mi wychodzi. Ale to są dopiero szkolenia i treningi. Nie mam chyba nic z siebie wykazać, hm? Nie pamiętam, żeby kiedyś miał taką podnietę równej tej. Nie chodzi tutaj o takie wielkie sobie bycie mistrzem. Nie, a to jest już bardzo długa historia. Jak chcesz, to sobie ją czytaj, jak nie, to pomiń. Nie będę Cię dręczyć. Nie chcę… A otóż:

Kiedy miałem jakieś 4 góra 5 lat opuściłem sierociniec, aby zostać samotnikiem, w tajemnicy przed opiekunami. Nie byłem zbytnio lubiany, uważałem tamten budynek za byle co. A tak dokładniej jak byle obiekt, który staje się przeszkodą do nowego, lepszego, chociaż trudnego życia. Udało mi się to w nocy, wcześniej naprawdę dużo spałem. Ale nie obyło się bez awantury, a to jest przecież oczywiste!
Te durne kozy zaczęły mnie szukać, a i tak czy tak nazywano mnie tam bestią, lub obiektem do złagodzenia. Jak tak można? Pff…. A najgorsze było to, że tak się pytały przechodniów:
-Widzieliście może syna Tai Lunga i Hau? Nie możemy go znaleźć… Uciekł.
Potem mnie jeszcze opisywały. Nie wiem, czy nadal mnie szukają, ale chyba uznały, żeby dać sobie z tym wszystkim święty spokój. Teraz już dużo osób wie, że jestem twoim synem, tato. Oby tutaj tego nikt nie wiedział… Życie jest czasem durne, i Ty chyba też o tym wiesz, co nie?
Ano właśnie; myślę, że ta wiadomość jeszcze tu nie dotarła.

Nie wiem czy Ci mówiłem, ale nie da się opisać słowami tego, co ja czuję! Zachwyt… To zbyt małe słowo, aby opisać tą wielką adrenalinę, jeśli to tak mogę ująć. Ale to mój list do Ciebie, którego nikt nie powinien zobaczyć. No chyba, że pozwoliłbym komuś, komu mógłbym tak bardzo ufać, że by nie wydał tego, co tu jest.
Wybacz, ale mam zbyt wielką podnietę na to, aby jeszcze pisać. Idę do pałacu. Nie wiem, kiedy do Ciebie napiszę, tato. A, i jeszcze.
Bardzo mi  zależy, aby Shifu mnie wyszkolił. Podobno wychował Ciebie jak własnego syna i oto stałeś się potęgą, moim idolem. Bardzo Cię lubię, wiesz? Jestem… Twoim fanem. Jestem z siebie dumny, że mam w sobie twoje geny. Może też mam takie wielki talent, jaki ty masz? Przynajmniej miałeś… Chciałbym zostać następcą smoczego, bo Tobie się niestety nie udało bycie smoczym wojownikiem. A szkoda. Tamto coś, to tylko tłusta, gruba panda… Ale cśśś!!! Chciałbym być chociaż kimś z piątki. A potem dopiero  pokonać smoczego i zająć te miejsce, które powinno należeć do Ciebie… I byś żył nadal, a bilibyśmy razem szczęśliwi.
Jednak moim największym marzeniem jest to, aby Ciebie zobaczyć w prawdziwym świecie. Razem przeżywalibyśmy takie przygody, o których nam się nawet nie śniło! Byłoby naprawdę fajnie… Ale to tylko marzenia.
Wiem, że mówiłem, że Cię lubię. Powtórzę to, a co! Lubię cię.
W następnym liście napiszę Ci, jak mi poszło, oki?
Pa!
                                        Lung Hau
----------

Dzięki wielkie za komentarze! :) Myślę, że teraz też coś będzie... Ale naprawdę, dzięki wielkie. ;)

Offline

 

#5 12 2013 13:40:55

 Kompulu

Trynkiewicz.

Skąd: Smoczy Azyl ,,Gadzia Opoka"
Zarejestrowany: 21 2013
Posty: 1722
Punktów :   
Skrót nicku: Kumciałke, Kumcia, Kompuś
Autor awatara: Maję
WWW

Re: Listy

Piękne! Nie ma to jak poczytać sobie list Shemore. Dopiero teraz zobaczyłam, że chodzi o Kung Fu Pandę. Czekam na więcej przygód Lunga! ;)


Bananowy Harem.
Forevah.


http://i1316.photobucket.com/albums/t609/SwahuSZL/1227_Funny_Gifs_7_zps5d94bc33.gif

Offline

 

#6 19 2013 19:06:24

Shemore

Tristis est anima mea usque ad mortem

Zarejestrowany: 15 2012
Posty: 862
Punktów :   
Skrót nicku: Set, Shem, Shemcia.
Autor awatara: Alone-Immortal.

Re: Listy

O, jak fajnie! :D I dzięki wielkie; A oto macie dokłdniejszy wygląd Lunga: http://seetene.deviantart.com/art/Lung- … etene&qo=0 jakby kto chciał, to niech se obaczy.

-------------

Siemaż Tato!

Nie pisałem do Ciebie kilka dni od ostatniego, fatalnego wydarzenia, które się miało spełnić. Miałem wtedy tak wielką nadzieję… A teraz to wszystko poszło na nic. Zupełnie. To jest właśnie powód, dla czego nie ruszyłem jakiejkolwiek mojej łapy i nie napisałem, że źle poszło. A było koszmarnie…
Wchodzę do pałacu z myślą, że mogę coś schrzanić na mój wiek. Mam prawie osiem lat, a więc pewnie mogłem się załapać na bycie kiedyś wielkim wojownikiem. Pisałem przecież niedawno, że chciałbym być taki jak Ty! A ty miałeś jakiś swój czas… Ale oni wszystko schrzanili. Podszedłem wtedy do Shifu, który stał na szczycie dachu, aby wszystko poobserwować. Zauważył mnie. Zeskoczył czym prędzej, a w jego oczach było coś takiego… Dziwnego, surowego. Wściekłego? Mhm.. No może. Coś nie był w humorze.
-Kim jesteś, i po co tu przychodzisz, co?-rzekł oschle.
Auć. Mówiono, że się zmienił na milszego… Ale coś nie bardzo. Kiedyś podobno też taki był. Potrząsnął mnie swym wielkim kijem na znak pogardy. W brzuch; nieco zabolało.  Po jakimś czasie zdobyłem się na odwagę. Raz kozie śmierć.
-Ja tylko chcę, abym dołączył do twoich uczniów… Chcę być jednym z twoich uczniów.
Bałem się.  Coś nie był w humorze.
Wyprostował się, oddychał powoli. Nie zmienił wyrazu twarzy. Moja morda była wręcz nieco przestraszona, wiedziałem o tym tak samo jak o takowym, że serce cofnęło mi się do gardła. Zależało mi na tym, a nie miałem na tyle odwagi, aby to powiedzieć… W końcu jej nabrałem. Wreszcie.
-Zależy mi, proszę mistrza. Bardzo zależy…
Czyżby miał jakieś wąty do mnie  czy co? Nic się nie zmieniło. Jeszcze…
-Ale musisz mi powiedzieć, kim jesteś, dlaczego chcesz, abym niby ciebie wyszkolił. A to smoczy wojownik ma wychować piątkę- nie ja. Nie ma go, jest w barze z kluskami, u swojego ojca gęsiora. Przyjmę cię pod jego skrzydła, jeśli sprostasz mym wymaganiom. A nie źle żeś trafił.
Zakpił sobie ze mnie. Najwyraźniej; poszliśmy.
A w między czasie…
-Nazywam się Lung Hau. Podobno oznacza to „Smok Kwiatu”, albo coś podobnego. Niedługo będę miał osiem lat, jestem samotny. Sam się wlokę po tym świecie w celu nie tylko takim, ażeby przeżyć, ale też i po to, aby się wykazać światu. Jestem sierotą. Nigdy nie znałem moich rodziców. Przynajmniej nie pamiętam ich imion… Nie pamiętam ich wcale. Wędruję po Chinach i oto właśnie dotarłem to tego miejsca. Słyszałem, że szanowny mistrz
Tak, wypytywał się o wszystko. Powiedziałem mu, że nie wiem, jak się nazywacie, żeby to na jaw na razie nie wyszło.
A ten Shifu to niezły porąbaniec jest. Zaraz zobaczysz, dlaczego.
Dotarliśmy do Sali ćwiczeń. Była zupełnie pusta, byliśmy tylko my. Czułem ogromny zachwyt czując, że wtedy najprawdopodobniej mnie przyjął, tylko jeszcze o tym nie mówił. Że kiedyś za pomocą smoczego, będę kiedyś wielkim wojownikiem… Ale tak się nie stało; podszedł ze mną do dziecięcej, zwyczajnej kukły. Byłem nieco zdziwiony… Bo przecież to grube coś miało mnie wyszkolić na poziom co najmniej równy jemu. Mała panda miała chytry, dziwny, niezwyczajny uśmiech. On coś kombinował.
-Pokaż mi, na ile cię stać. Zobaczymy, czy się nadajesz!
W tej właśnie chwili potwierdziły się moje obawy, a wtedy właśnie z piątką przyszedł smoczy. Słyszeli jego słowa, to na pewno. Największy nauczyciel w Chinach mówił dość głośno. Jak każdy, który był w tym zawodzie.
Stałem nieruchomo. Jak kołek. Jak ta panda w tej chwili.
-No dalej, śmiało! – zakpił sobie ten dureń i się jeszcze zaśmiał pod nosem.
Próbowałem przybrać odpowiednią postawę, odpowiednie ułożenie łap. Ważne było teraz jedno- wykazać się.
Nigdy nie trenowałem kung fu, a więc myślałem, że może coś tam będzie.
Wypstrykałem kilka ruchów przypominających kopnięcia, ciosy, bloki. Szło mi nawet nieźle…  Widziałem wiele widowisk, a w tamtej chwili zacząłem na nich  bazować. Robiłem wszystko mocno, dynamicznie!
Po wykazie wróciłem na miejsce. Shifu coś nie był zadowolony…
-Może i wziąłbym cię, wiesz? Ale wyczuwam coś w powietrzu, to samo co mistrz Oogway, kiedy trenowałem twego ojca.
Szlak! Ale skąd o tym wie? Reszta miała nawet dobre miny, smoczy by pewnie mnie wziął… Gdyby nie ten przeklęty bydlak!
-Ty możesz być taki jak on. Poszło ci nawet nieźle, ale idź. Oszczędźmy sobie tych trudów. Jeśli chciałbyś się wykazać tu jeszcze raz, ja z Po musielibyśmy uwzględnić, czy aby na pewno to dobry wybór. Masz w swoim imieniu kwiat, w przeciwieństwie do ojca. Mimo tego, i nie mówiłeś, kim on jest, ja wiedziałem, że coś zeskrobujesz mi tu. Idź. Nie chcę cię tu na razie widzieć.
Posłuchałem go. Wyszedłem i  wybiegłem stamtąd czym prędzej.
Nadal nie mogę tego znieść.
Shifu się okazał kolejnym bydlakiem, który bierze pod uwagę  moje korzenie. Ja też nie chciałbym go widzieć przez najbliższe dni. I tak jestem tu. Na łące po deszczu z towarzystwem wilgotnego powietrza, oraz chłodnego, lekkiego wiaterku, który wieje mi w plecy. Jest środek dnia. Bezchmurne niebo może jeszcze jest, ale nie widać jakoś słońca. Łąka, na której jestem, znajduje się na małym wzgórzu. Jest koło mnie jakieś drzewo, kilka krzewów. Mam nawet wspaniały widok na Dolinę Spokoju, a zwłaszcza na pałac.
Dobra, biorę się za medytację.
Pa tato!
                                        Lung Hau.

Offline

 

#7 19 2013 20:14:11

 Kompulu

Trynkiewicz.

Skąd: Smoczy Azyl ,,Gadzia Opoka"
Zarejestrowany: 21 2013
Posty: 1722
Punktów :   
Skrót nicku: Kumciałke, Kumcia, Kompuś
Autor awatara: Maję
WWW

Re: Listy

Ojej.. Strasznie smutne. Biedaczysko ten Lung. Zgadzam się z tymi słowami: ,,Shifu się okazał kolejnym bydlakiem, który bierze pod uwagę moje korzenie." To zdanie mówi o nim wszystko.. W stosunku do Lunga.
Ale i tak nadal czekam na kolejne części, widzę, że akcja się rozkręca. ;)

Ostatnio edytowany przez Kompulu (20 2013 19:59:24)


Bananowy Harem.
Forevah.


http://i1316.photobucket.com/albums/t609/SwahuSZL/1227_Funny_Gifs_7_zps5d94bc33.gif

Offline

 

#8 20 2013 21:37:44

 Karinda

http://i50.tinypic.com/29liixi.pngPełnoprawny członek stada

Zarejestrowany: 19 2012
Posty: 1250
Punktów :   
Skrót nicku: Kar, Kari
Autor awatara: Chay

Re: Listy

Jakie smutne! Dajcie chusteczkę! Ser, naprawdę piękne opowiadania. Czekam na następne!


You know it all
You’re my best friend
The morning will come again
No darkness, no season is eternal


~200615

Offline

 

#9 24 2013 13:54:26

Shemore

Tristis est anima mea usque ad mortem

Zarejestrowany: 15 2012
Posty: 862
Punktów :   
Skrót nicku: Set, Shem, Shemcia.
Autor awatara: Alone-Immortal.

Re: Listy

Czyżby aż takie smutne? ;,;? I dzięki wam!
---------

Hej Tato!

Nie wiedziałem, że się jakoś pozbieram od tamtych dni, kiedy Shifu mnie nie przyjął. Ale życie jest takie nieokreślone, często się zmienia. I oto mi przysłało pewną niespodziankę…
Pisałem już wtedy, kiedy kończyłem ostatni list do Ciebie, że idę pomedytować sobie.
Po paru minutach nieudawanej z początku medytacji, wgłębiłem się w jej urok. Tak tato. Nie wiem, czy kiedykolwiek to robiłeś, ale to nawet takie fajne uczucie, które pozwala Ci być w skupieniu, stać się częścią przyrody. Poczuć to. Wiedzieć też, że żyję pełnią życia. Czułem, że oddycham. Mogłem wreszcie się uspokoić od uroków dnia codziennego. Nareszcie;  po (chyba) godzinie medytacji coś mnie całkowicie rozerwało. Usłyszałem szelest liści, bieganie nadbiegające  dołu tuż w moją stronę. Usłyszałem też trzepot skrzydeł, sapanie, ocieranie się (nie moich)  pazurów o kamień, syczenie oraz lekki rechot. Natychmiast zaprzestałem czynności, stanąłem na dwie przednie, proste łapy. Obróciłem łeb w stronę wyżej wymienionych odgłosów. Wyprostowałem się, uszy skierowałem  tam, gdzie było trzeba.
Czyżby to byli oni?
Z początku mi się zdawało, że to mało prawdopodobne, ale pod koniec zacząłem nabierać nadziei na to, że to są jednak ci, o których myślałem. Nie myliłem się.
Wlecieli na górę ci, o których myślałem. Ci, którzy mieli sławę i uznanie w większości pospólstwa. A zwłaszcza ten najbardziej dyszący. To była Wściekła Piątka, a ten ostatni to Smoczy Wojownik. Ale w tamtej chwili zastanawiało mnie jedno- czego ode mnie chcą? Różne wyrazy ich spojrzeń były nie do odczytania. Patrzyłem na nich z dołu, przecież to tego miałem mieć prawo, co nie? Bycie niższym od nich… No z wyjątkiem modliszki, może i żmii.
-Może ja to załatwię, skoro macie tak stać bez jakiegokolwiek ruchu. –stwierdziła mistrzyni stylu tygrysa.
Podeszła do mnie ze smutnym wyrazem pyska. Nie wiedziałem, o co chodzi, ale coś jednak w tym było. Przykucnęła, aby spojrzeć mi głęboko w oczy. Czy coś było ze mną nie tak? Czyżby bym był chory? Tamci tylko byli zdzwieni, co ona robi. 
-Shifu miał rację- może i jesteś synem Tai Lunga, ale-mówiła do mnie- nie może ci zabronić być uczniem Po. Coś w twoich ruchach zwróciło moją uwagę. Zaczęłam ci współczuć, iż wiem, jaki on jest. Podszkolimy cię jeszcze trochę, abyś został tym, na miano kogo zasłużyłeś. Wystarczy tylko siła, dyscyplina i cierpliwość, a wszystko dobre pójdzie. Będziemy ostro ćwiczyć, wiesz? Jeżeli dobrze pójdzie, będziesz mógł ponownie przybyć do pałacu, aby zaimponować Shifu. Uda ci się, zobaczysz. –i tu pogłaskała mnie po głowie i uśmiechnęła się przyjaźnie.
Każdy z pozostałych był zdziwiony. Ja szczerze też miałem taki stan psychiczny w tej chwili- Tygrysica to podobno twardzielka bez uczuć… A jednak okazała trochę serca ze swej strony. To było dziwne; aż sam pomyślałem, że mam w sobie taką cechę, o której jeszcze nie wiem.
Ta się wyprostowała, wstała też na równe łapy. Radosna mina zniknęła z jej pyska. Obróciła się w stronę reszty. Żuraw trzymał  jakiś worek w pazurach, każdy z nich coś miał. Rozpakowali wszystko, a ja im czym prędzej pomogę. Nie mogłem przecież stać bezczynnie jak kołek, co nie? Zerwali się  z treningu dla mnie! Już od tego się lepiej czuję.
To się darzyło akurat kilka dni temu, ponieważ wtedy nie miałem zupełnie siły, aby cokolwiek do Ciebie napisać. Teraz też  jestem zmęczony. Wybacz, ale trochę długo nie będę do Ciebie pisał… No, chyba, że będę miał siłę. Ale zwątpię. Chciałem napisać dłuższy list, ale wysiaduje mi łapa i mózg.
Pa Tato!
                                        Lung Hau.

Offline

 

#10 24 2013 15:44:51

 Kompulu

Trynkiewicz.

Skąd: Smoczy Azyl ,,Gadzia Opoka"
Zarejestrowany: 21 2013
Posty: 1722
Punktów :   
Skrót nicku: Kumciałke, Kumcia, Kompuś
Autor awatara: Maję
WWW

Re: Listy

Ah, szczęśliwe zakończenie..? Przynajmniej wesoła i szczęśliwa wiadomość od Lunga. Czekam w niecierpliwości na więcej!


Bananowy Harem.
Forevah.


http://i1316.photobucket.com/albums/t609/SwahuSZL/1227_Funny_Gifs_7_zps5d94bc33.gif

Offline

 

#11 27 2013 05:55:07

Shemore

Tristis est anima mea usque ad mortem

Zarejestrowany: 15 2012
Posty: 862
Punktów :   
Skrót nicku: Set, Shem, Shemcia.
Autor awatara: Alone-Immortal.

Re: Listy

Dzięki! Nie będzie mnie przez jakiś czas, ale nadrobię to, spokojnie.
---

Hej Tato!

Mówiłem Ci, że nie będę pisał przez jakiś czas, ponieważ ostro trenowałem, aby zaimponować Shifu. A to chyba nie jest łatwe, co? Prawie zapomniałem o tym notesie i chęci pisania listów do Ciebie. Ten ostatni napisałem kilka miesięcy temu. Jestem już w pełni sił, zdrowy, chętny do walki.
Chciałbym zostać kimś wielkim, takim jak Ty! Chciałbym, aby Shifu był ze mnie dumny, ale Ty… Mi na Tobie najbardziej zależy. Podziwiam Cię, tato. Byłeś wielki, ale ten stary żółw wszystko zniszczył. To wprawdzie, gdyby nie on, to byś jeszcze żył! A nie jak teraz… Bo Ciebie tu już nie ma. Czasem się zastanawiam, kiedy stąd odejdę i Ciebie zobaczę. A chcę, bo jesteś tam daleko, daleko ode mnie. Na górze.
Tak, tęsknię za Tobą. A ja nie wiem, czy masz pojęcie, że istnieję. A chcę, żebyś je miał.
A jednak mi się wiedzie.
Na razie.
Ukończyłem być podszkoliwanym przed piątkę i  smoczego. Kilka dni potem okazało się, że dostałem drugą szansę, aby wykazać się przed małą pandą. Przed tym bydlakiem.
Po doskonale wiedział tamtego dnia, gdzie jest Shifu. Był w Sali treningowej, wraz ze smoczym, który go tam zatrzymał, kiedy ten zwiedzał pałac z nudów. Namówił go, aby jednak dał mi drugą szansę, aby się wykazał. Ta rozmowa była trochę głośna, iż jak z Piątką byliśmy przy drzwiach Sali treningowej (których jeszcze nie otworzyliśmy), słychać było trochę z tej zamiany słów:
-Shifu, daj mu drugą szansę, no! On cię naprawdę lubi i powiedział nam,  że chciałby się jeszcze raz wykazać!
-Ale jego ojcem jest Tai Lung, więc nie może tu być!
-I co z tego? Masz jakieś złe przeczucia co do niego?
Shifu zamilkł na chwilę.
-Tak…-wymamrotał pod nosem.-  Boję się, że i ty popełnisz ten błąd, co ja z jego ojcem. A nie chcę kolejnej katastrofy.
- A jeśli już, to będzie moja wina! A po za tym, to dobre dziecko. Musimy go tylko wychować na wielkiego wojownika i nie tylko ja będę dumny… On bardzo tego chce, abyś ty był z niego dumny.
I w tym właśnie momencie Tygrysica otworzyła drzwi. Po chwili my wszyscy byliśmy już w Sali treningowej.
I znowu ten jego chamski uśmieszek.
-Zobaczymy na co ciebie stać, Lung Hau.- rzekł.
A jednak pamiętał moje imię.
-Dawaj! Śmiało!
Moje spojrzenie rzucało się to z Po na piątkę. Bałem się nieco, ale skoczyłem tam, gdzie piątka zawsze trenuje. Do tych kukieł i innych bzdet, które tam są.
Próbowałem się wykazać, ale nawet mi szło lepiej, niż kiedyś. Nie mogłem zapamiętać ruchów, iż po głowie chodziły mi słowa (chyba) Tygrysicy, które mi mówiła na większości treningach:
-Twe imię ma wielkie znaczenie. Nazywasz się Lung Hau i jesteś Smokiem Kwiatu. Walcz jak smok, ale z wielką precyzyjnością, jak wtedy, kiedy kwiat zwraca się ku słońcu.
Nawet bardzo ją polubiłem. Okazała mi wiele współczucia mimo tego, iż była wtedy surową nauczycielką. Dała mi wiele do zrozumienia. Może i jest twardzielką, ale i ona też ma serce. Shifu też je podobno ma, ale chyba z kamienia.
Po ukończeniu słyszałem takie słowa od Shifu:
-Dam, Ci szansę, młody. Niech im będzie. Może mi kiedy indziej przypadniesz do gustu, ale to była decyzja Po, nie moja.
Ucieszyłem się bardzo, że mogę zostać. Podziękowałem serdecznie i wybyłem stamtąd, aby go bardziej nie wkurzać.
Shifu może i trochę się usprawiedliwił z tytułu bydlaka, ale mógłby  być troszkę milszy… Przecież i tak czy tak, to ta Panda ma mnie niby uczyć. Myślę, że będę kiedyś wielki. Wierzę w to. Mam już pełne osiem latek, a mimo takiego wieku chcę spełniać swoje marzenia. Ale na to będę musiał czekać chyba z jakieś… Całe wieki? No nie wiem. Nie wierzę w to, że czas szybko płynie. Dla mnie to istna, kompletna bzdura.
Obecnie nic nie robię. Akurat zjadłem przed chwilą kolację i się nudzę. Postanowiłem więc napisać do Ciebie jak najdłuższy list, ponieważ teraz mam czas. A w tej chwili to brak mi weny. Hmmm…
Mógłbyś mnie kiedyś odwiedzić? Chociaż we śnie. Chyba już pisałem, że bardzo za Tobą tęsknię. Chcę Cię zobaczyć we śnie… Choć nie zaszkodzi też kiedy indziej. Nie wiem, jak dokładnie wyglądasz, ale chciałbym zobaczyć.
Mam długie listy, jak się coś wydarzy. A na razie z takich spraw to raczej wszystko.
Jestem ciekaw, co sądzisz o Po. A ja mogę się wyrazić… No tak szczerze? I tak czy tak nie mam nic innego do roboty. Pewnie żywisz go nienawiścią. Nie jestem do końca pewien, ale to on był przyczyną Twojej śmierci? Chyba tak. Niektóre techniki to się powinno stosować na tych, których się chce. Z wyjątkiem nas… Jakbyś tu był, to byśmy stali się jednym, wielkim zagrożeniem dla tego tłuściocha. Nie kosztowałem jeszcze nigdy smaku zemsty, ale na pewno jest ona słodka! Mrrr…. Chciałbym ją poczuć chociaż na Shifu. A kiedyś będę się musiał na nim zemścić. Za to, że wtedy mnie tak potraktował. A czy ja mu coś zrobiłem? Ja tam się cieszę z tytułu syna takiej wielkiej postaci, jaką jesteś Ty. Tai Lung… Imponujące. A ciekawe, co oznacza Tai Hau, a brzmi to nawet trochę zabawnie. Ciekawi mnie też to, jaki byłeś w moim wieku. Jaka jest twoja historia. Twoje oczy. Twój wygląd. Twój ogon. Twoja morda. Twój uśmiech…. Urgh! Za dużo by wymieniać.
A co sądzisz o piątce?
Ja tam ich bardzo lubię. Mimo tego, że byli przeszkodą dla Ciebie, którą łatwo pokonywałeś za każdym razem, to ja ich lubię za to, że mnie podszkolili. I może też się kiedyś zemszczę na Tobie? Oni też częściowo przyczynili się do tego, że Ciebie już tutaj nie ma. Nie wiem, co mieli do Ciebie. Nawet jak ich bym nadal tak lubił, to bym się zemścił  na nich. Ponieważ ja Ciebie kocham, najdroższy Tato!
Ale zastanawia mnie jedno.. Dlaczego akurat tytuł Twego potomka przyczynił się do tego, że Shifu jest dla mnie taki wredny? On ponoć taki nie jest. Ale coś to ja dla niego jestem wyjątkiem. Nie wiem czemu. Czyżby to, że byłeś wielkim mistrzem coś miało do tego? Przecież to uczciwy tytuł, a on powinien być z tego dumny! A nie taki kat moich uczuć do Ciebie… Tatusiu.
Super. Teraz nie mogę przestać myśleć o tym, jaką krzywdę zrobił ten bydlak co do Ciebie i mnie.
Pa Tato!
                                        Lung Hau.

Offline

 

#12 12 2013 18:51:12

Shemore

Tristis est anima mea usque ad mortem

Zarejestrowany: 15 2012
Posty: 862
Punktów :   
Skrót nicku: Set, Shem, Shemcia.
Autor awatara: Alone-Immortal.

Re: Listy

Hej Tato!

Przedwczoraj miałem jakąś wenę, aby napisać list. Wczoraj jej kompletnie nie miałem. Był zupełnie nudny trening. Powiedzieli, żebym się przyzwyczaił, bo jak chcę tu zostać, to tak musi być. Nie wierzę, aby Piątkę i Smoczego też tak szkolono. A jeśli już, to zwątpię! Jeżeli na Ciebie ten stary miał takie metody, to ty chyba też zanudzałeś się na śmierć. Ale ważne jest to, że się szkolę, że rozwijam swoje umiejętności, aby stać się kiedyś kimś wielkim tak, aby każdy coś o mnie wiedział. Żebym mógłbym być wtedy dumą dla Ciebie, żeby nie myśleli,  że jesteśmy jakimiś bulwersami, czy czymkolwiek takim.
Dzisiaj też nie mam jakieś wielkiej, specjalnej weny, no ale coś tam u Ciebie nabazgrolę, abyś miał co robić, dobra?
Jest już wieczór, zjadłem dobrą kolację od smoczego. Ten dzień był w miarę dobry. Mimo tego, iż się nic specjalnie nie wydarzyło, to uważam go za wielce udany.  Shifu się do mnie nie przyczepił, tak samo jak tamto grube. Nabyłem nowych umiejętności, ale teraz to mało ćwiczyłem, ale zawsze coś. Mówili, jak ważna jest medytacja. Zasmakowałem jej już jakiś czas temu, kiedy ten dureń powiedział, abym się wynosił. Pamiętam, jak pisałem do Ciebie o tym list.
Jest teraz strasznie, mam przy sobie świecę, która daje mi trochę jasności, abym wiedział, co piszę. Rozpętała się wielka burza… O, akurat prawie, aby trafiło do tej małej nory, gdzie jestem. Każdy taką ma. Piątka, Po, ale z wyjątkiem Shifu. Nic nie wiadomo, gdzie dokładnie śpi, ale nie w takich ciasnotach jak reszta. Ponoć Ty też miałeś taki mały pokoik….; Z małego okienka doskonale widzę burzę, jak strasznie leje, ile to grzmotów nad naszą wioską tu ląduje. A deszcz pada tak mocno, że chyba zaraz zaleje nas ta woda. No, chyba, że stanie się jakiś wielki cud i tej wody już nie będzie.
To był dość krótki list. A z resztą… Nie mam nawet weny na pisanie. Nic się nie dzieje.
Pa Tato!
                                        Lung Hau.
P.S.
Tak sobie patrzę na ten list… Zastanawiam się, czy nie lepiej pisać wtedy, kiedy się coś dzieje. Bo teraz to jest wielka, potworna nuda. Straszna. Sam bym się wkurzył, jakbym dostał taki list. A będę pisać dużo tych ostatnich… Chociaż nie wiem. Nie jestem jakąś porąbaną wróżką, która przepowiada przyszłość. Myślę, że byłoby lepiej, abym pisał do Ciebie listy tylko wtedy, kiedy coś się zdarzy. Nie chcę Cię zanudzać, jak i nie chcę też jednocześnie wymęczać mej ręki na pisanie byle czego. Nie chcę, abyś się zanudził na śmierć. Wybacz, że jednak nie dotrzymuję obietnic.

Offline

 

#13 12 2013 19:03:08

 Kompulu

Trynkiewicz.

Skąd: Smoczy Azyl ,,Gadzia Opoka"
Zarejestrowany: 21 2013
Posty: 1722
Punktów :   
Skrót nicku: Kumciałke, Kumcia, Kompuś
Autor awatara: Maję
WWW

Re: Listy

Hm.. Tak, lepiej pisać, kiedy coś się dzieje. Co do listu, cieszę się, że Lung może trenować z piątką. Towarzyszy mi wtedy pozytywne uczucie.
Czekam na więcej. ;)


Bananowy Harem.
Forevah.


http://i1316.photobucket.com/albums/t609/SwahuSZL/1227_Funny_Gifs_7_zps5d94bc33.gif

Offline

 

#14 12 2013 19:05:43

Shemore

Tristis est anima mea usque ad mortem

Zarejestrowany: 15 2012
Posty: 862
Punktów :   
Skrót nicku: Set, Shem, Shemcia.
Autor awatara: Alone-Immortal.

Re: Listy

Wiem, żeby tak pisać. Mam już nawet kolejny, długi rozdział do wstawienia. A co do uczucia, to się za raz odczepi. :c

--------------

Siemaż Tato!

Pisałem do Ciebie kiedyś, że będę pisał do Ciebie listy,  kiedy się coś wydarzy. A się wydarzyło. Wiedziałem, że kiedyś tak będzie, ale najpierw…
Minął już jakiś długi czas, iż zaczyna się „pora bidy” jak to się mówi w wiosce. A kiedy dołączyłem, to była podobno „pora szczęścia”. To jest niczym pory roku, więc to nie ma nic wspólnego ze mną. A więc minęło już z prawie kilka miesięcy… Prawie rok. A więc nadal mam osiem lat.
Ostatni czas nie był coś szczęśliwy. To był jakiś tydzień… E, nie. Dwa tygodnie temu był ten koszmarny dzień. Ta niemiła niespodzianka dała mi tak wielki cios w serce, że nadal nie mogę się pozbierać z tego wszystkiego. Wystarczą już tylko dwa słowa, abym poczuł, że me serce jest przebite niewidoczną włócznią.
Zostałem wygnany.
Na serio. To nie jest żaden głupi, dziecinny żart, lecz prawda. I to nie podczas jakiejś zabawy, czy co. I nie tak na chwilę. Na zawsze zostałem wygnany z wioski przez Shifu. A za co? Za nic. Za kompletnie nic. Niby za to, że jestem Twoim synem. A co to ma do rzeczy? Starałem się zawsze być grzeczny, pomagać innym, być miłym i uczciwym uczniem. Starałem być jak najlepszy dla wszystkich. Chciałem, aby tamci byli ze mnie dumni. A tu klapa.
Kiedy miałem zupełnie wolny czas, poszedłem w ostatnią (wtedy jeszcze nie wiedziałem, że ostatnią) wycieczkę do restauracji. Miałem parę groszy i mi wystarczyło na małe co nieco. No tamto to jeszcze mogłem spokojnie zjeść, nikt mnie nie zaczepiał. Było nawet mi miło. Kiedy wracałem…
Otworzyłem  główną bramę. Na zewnątrz byłem niczym oaza spokoju, ale wewnątrz czułem ogromne zdenerwowałem. Kiedy wracałem to przez tą całą drogę spotykałem denerwowanych mieszkańców. Niektórzy mieli w rękach warzywa, owoce, drewno, bronie i inne takie, które mogły nieźle upokorzyć.
-Szybciej!
-Na co jeszcze czekasz, synu Tai Lunga!
-Wracaj stamtąd, skąd przyszedłeś!
I inne takie tam okrzyki, aby mnie nastraszyć. I nawet im się udało! Mieli miny takie kamienne, że nie da się tego nawet opisać. Straszne. Wszyscy stali jak wykuci. Próbowałem to znieść, ale wszystko było potężniejsze ode mnie.
Otworzyłem główną bramę, a na górze stał Shifu. Po chwili byłem na środku areny, gdzie wybrano smoczego. Czułem się naprawdę koszmarnie. Ale to tylko początek.
-Po co ty tu przyszedłeś, co?- zakpił ze mnie wódz wioski.- Mimo tego, iż dałem Ci szansę, twój pobyt tutaj zakończył się wraz z dniem dzisiejszym. Długo się powstrzymywałem tej decyzji, ale… To był błąd.
Słowa Shifu zgromadziły ogromne dreszcze w mym ciele.
-Nie wiem, czy się spodziewałeś, ale wiem, że coś w tobie jest niebezpiecznego, a oto wyrok… Wygnanie!
To to był dopiero niezły cios. Poczułem niezłe ukucie w serce, aż jęknąłem i chwyciłem się za nie, odskoczyłem lekko w tył. W dodatku jeszcze tupot, okrzyki i rzucanie we mnie najróżniejszymi rzeczami spowodowały, że to był jeden z najgorszych dni w moim parszywym życiu, które chyba prawie nigdy nie zasmakowało szczęścia. I chyba to był nawet najgorszy. Dostałem drugą szansę, jakoś się spisywałem, a ten po raz kolejny czepia się moich korzeni. Nie widziałem min smutku na twarzach Piątki i Smoczego. Oni też byli niczym kamień, a to było już naprawdę dziwne. Nawet otworzono mi bramę, abym zwiewał. Cofałem się powoli w tył nadal patrząc z dołu na Shifu. Odwróciłem się w stronę wyjścia i próbowałem uciekać. Pędziłem czym prędzej ku wielkiej bramie, która było c raz bliżej z każdym mym skokiem, bądź krokiem. Moja ucieczka nie była bezbolesna, iż to wszystko co tam trzymali, to było do rzucania we mnie. Musiałem wiać stamtąd czym prędzej iż wiedziałem, że jeszcze trochę i by mnie tam zaraz pozabijali i nie byłoby tego listu. Tu biec czym prędzej, tu przez staw, przez pole, przez dach, a tu skok przez płot! To tylko kilka przykładów mych ruchów, kiedy musiałem uciekać. Ani chwili wytchnienia, za nic poczucia bezpieczeństwa. Za nic! Zero litości! Nic! Nawet przekraczając wielką furtę, nie mogłem się odnaleźć w spokoju. Nie zatrzymywałem się ani na chwilę. Nie mogłem. Biegłem i biegłem pomimo tego, że i wtedy byłem mocno wyczerpany. Zbyt mocno. Ale gdzie miałbym niby być bezpieczny? No chyba na wodach. Pędziłem i pędziłem, ile sił w mych łapach było. Przez mosty, stawy, osiedla, wioski. Jeśli już to był odpoczynek, aby nabrać troszkę tchu i napoić się. Na swej drodze napotkałem osadę, która była ogromna. Jedna z największych w Chinach. I tam musiałem się ukrywać, aby znaleźć i ukraść coś droższego dla mnie niż złoto… Łódź.
Byłem w tej wiosce jakieś kilka lat temu i doskonale wiedziałem, gdzie co jest, z czego to miasteczko słynie… A właśnie z takowych jak między innymi  doskonałe łodzie, od razu wyposażone we wszelkie środki przetrwania. Znajdywało się liczne kolonie wojska, a to właśnie dla wielkich wojowników. Miasto jest od jakiegoś czasu niemalże upadłe, iż zaatakowała je „Kraina Wiśni” leżąca niedaleko od Chin. Jest ona znacznie mniejsza, a jej nazwa to prawdopodobnie Japonia. Nigdy nie byłem tam, ale nie zaszkodzi kiedyś spróbować opuszczenia Chin na jakiś czas. A może tamto to będzie w miarę dobre miejsce?; Niedaleko znajduje się morze, a więc musiałem wytrzasnąć jakąś łajbę, pożywienie i inne tam takie.
I po kilku dniach udało mi się wytrzasnąć.
Spałem w dzień, a w nocy działałem. Byłem niczym nietoperz.
Zdobyłem wiele doświadczenia i rzeczy, aby tu teraz być i pisać do Ciebie ten list. Myślę, że mogę być tu bezpieczny. Przynajmniej bardziej bezpieczny niż w wiosce, ponieważ jestem sam na otwartej wodzie. Nie wiem dokładnie gdzie popłynę. Może wspominałem coś o tym, ale jednak się jeszcze trochę zastanowię. Myślę, że w mieście Gongmen będę miał jakieś schronienie, ale jednak do głowy przyczepiła mi się Kraina Wiśni. Nie wiem jednak, co tam dokładnie jest w tym drugim. Teraz mam tyle czasu, że uwierz- mogę pisać do Ciebie ten list wierząc, że jestem przygotowany na wszystkie negatywne i pozytywne uroki tego świata. Jestem w miarę spokojny o to, mam jakąś broń w zapasie, ale to są podobno spokojne wody, na których nikt nie bywa od jakiegoś bardzo długiego czasu.
A jednak śmiem zdecydować.
Gongmen.
Zdecydowanie.
Wiem, że mogę tego pożałować, ale raczej zwątpię. Miasto to leży blisko chińskich mórz, a więc mogę szybko się stamtąd ewakuować. Wiem, że jestem już blisko celu. Już na horyzoncie widzę nawet wielką wieżę. Wiocha jest to naprawdę wielka, ponieważ jest w niej dużo takich bandytów. Nie wszyscy stamtąd wyemigrowali po śmierci Lorda Shena. Wielu się ponoć właśnie tam ukrywa, zmienili wizerunek. Nie spotkała ich jeszcze kara, na którą zostali wyznaczeni. Zrobili wiele, aby tam być kim innym, niż  byli za czasów morderczego pawia. Może się okazać, że jednym z najmilszych w wiosce może być wprawdzie wojownikiem w armii tamtego ptaszyska. A czemuż nie? Przecież  pisałem, że tak może być. Ale popełnili zbyt wiele brutalnych czynów, aby się teraz na starość usprawiedliwiać, co nie?
Wprawdzie to nie wiem, co tam będę robił w tym Gongmenie. Pewnie będę odprawiał takiego samego idiotę, jak tamci, byleby tylko przeżyć. I chyba tak będę robić… Aby te półgłówki miały do mnie szacunek i jak będę lądować w więzieniu za to, że nie wybyłem z Chin na dobre, to żeby wtedy protestowali. Czasem trzeba mieć porąbane we łbie, aby się cokolwiek udało.  Im jakoś się tam żyje… To może i ze mną tak będzie? Bardzo bym tego chciał. Ale to naprawdę bardzo, bardzo. Tak bardzo, jak bardzo chciałbym Cię zobaczyć żywego na tej ziemi chociaż raz. A to jest moje największe marzenie. Bardzo bym chciał, aby się spełniło.
Powoli będę już kończył. Zaraz już będę w mieście. Kiedy indziej Ci opowiem co i jak tam u mnie, ale teraz nie mam czasu. Mam nadzieję, że mi wybaczysz…
Pa Tato!
                                        Lung Hau.

Offline

 

#15 12 2013 19:30:15

 Kompulu

Trynkiewicz.

Skąd: Smoczy Azyl ,,Gadzia Opoka"
Zarejestrowany: 21 2013
Posty: 1722
Punktów :   
Skrót nicku: Kumciałke, Kumcia, Kompuś
Autor awatara: Maję
WWW

Re: Listy

Smuutne! Oczy mi się trochę zwilżyły, na prawdę. Shifu to prawdziwa świnia i reszta określeń, które się za tym słowem ciągną.
Niestety, ale muszę to powiedzieć:

Czekam na więcej! x3

Ostatnio edytowany przez Kompulu (12 2013 19:44:05)


Bananowy Harem.
Forevah.


http://i1316.photobucket.com/albums/t609/SwahuSZL/1227_Funny_Gifs_7_zps5d94bc33.gif

Offline

 
Stado Lwiej Ziemi
Reklama
Król Lew
Lion Time
Wild Land AAF

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
boĂŽtes de vitesses manuelles